środa, 30 stycznia 2013

Lato na paznokciach + nowy pojemnik na pędzle

Lubię ciemne lakiery dużo bardziej niż pastele. Jednak unikam ich latem i wiosną, bo wtedy czuję się w nich dziwnie. Zimą mogę się nimi nacieszyć i stosuję odwrotną politykę. Do tego brokaty... miodzio! Niestety (lub stety) w mojej kolekcji nie mam bardzo dużej ilości buteleczek i ostatnio przyłapałam się na tym, że ciągle maluję paznokcie na jedne i te same kolory. Zainspirowana jednym z ostatnich wpisów Niecieprka postanowiłam zmalować coś podobnego. Coś, co jest połączeniem letniego neonu i zimowego brokatu.

A wygląda tak (dzisiaj obie rączki):


Na trzech palcach każdej dłoni mam nałożone po dwie warstwy pokazywanego już kiedyś lakieru z Flormaru N003, a na kciuku i serdecznym po jednej i do tego Golden Rose Jolly Jewels 108 w roli brokatowego dodatku. Na wszystkich palcach, oczywiście, mój jedyny top coat z Wibo (powinnam chyba zrobić jego recenzję).

Niestety muszę się trochę negatywnie wypowiedzieć o lakierze Z Golden Rose. Brokaty zawsze mocno się mnie trzymały. Z nim jest inaczej. Po jednym dniu lubi odpryskiwać, a ostatnio schodził mi wręcz płatami! Z tego powodu oszczędziłam sobie wątpliwej przyjemności ściągania go zmywaczem (wtedy nie chce zejść:P) i zrobiłam to mechanicznie. Jest piękny, ale gdybym wiedziała, że będzie mnie ta denerwować, wzięłabym kolor bardziej warty grzechu.

Poza tym moja mama ostatnio przyniosła ciekawy kubek na długopisy z pracy, jednak ja pomyślałam, że będzie idealnym pojemnikiem na moje pędzle. Może zrobić mu jakieś mani?


Przepraszam, że ostatnio mnie tak mało, ale mam strasznie dużo nauki, a do tego podjęłam się trudu brania udziału w międzyszkolnym konkursie poloneza, więc czeka mnie wiele godzin prób (nawet w sobotę, bo konkurs już w przyszłą środę). Za niedługo jednak ferie, więc powinnam częściej się odzywać.

Buziaki,
Karo.

niedziela, 27 stycznia 2013

Studnióweczka

Z zabawy jestem zadowolona. Ze swojego wyglądu nie do końca. Cały czas widzę w sobie grubą dziewczynę, a ta sukienka jest dla idealnych figur, no cóż.

W każdym razie: wytrzymałam do końca na obcasach, mimo że dużo tańczyłam, makijaż się udał i trzymał, rzęsy nie odpadły. Dzisiaj padam, bo nie miałam kiedy się wyspać, wspominam i żałuję, że to wszystko tak szybko się skończyło.

A teraz czas na zdjęcia (niestety nie mam zdjęcia w żakiecie, bo mama nie umiała mi normalnego zrobić):


Sukienkę kupiłam już w październiku w Stardivariusie za 129,90 zł. Niestety wtedy wyglądałam w niej trochę lepiej, bo ostatnio mi się przytyło jakieś 2 kg ( już nad tym pracuję, bo nie umiem na siebie patrzeć:(). Buty - zwykłe czarne z Bootsquare. Mają ponad rok, są uchodzone, na dosyć niskim obcasie, ale wolałam mieć coś sprawdzonego, niż się męczyć w innych i zmieniać. Torebkę też już miałam długo, odkupiłam ją kiedyś od koleżanki. Do sukienki dopasowałam bransoletkę z ćwiekami z allegro. Do tego mój ukochany Fossil i bransoletka z serduszkiem.

Makijaż zrobiłam taki, jak planowałam. A na paznokciach zagościł złoto-grafitowy half moon.
Włosy jedynie wyprostowałam. Żaden kok by mi nie pasował, a poza tym źle bym się czuła w lakierowym hełmie.

To tyle. Do tej pory leżę w łóżku (a jest już po 16), ale nie umiem się ruszyć.
Mam nadzieję, że stylizacja się Wam podoba i może zainspiruje Was na inne imprezy.

Buziaki,
Karo.

piątek, 25 stycznia 2013

Legendarna szminka Rimmel - 070 Airy Fairy

Jak wiecie, lubię szminki z Rimmela. Mam już 4 i na pewno będzie więcej. Dwa kolory doczekały się swoich recenzji, teraz czas na prawdziwą legendę - Airy Fairy.




Podobno pasuje wszystkim. Podobno w amerykańskich drogeriach jest ciągle wykupiona. W Polsce można ją dostać we wszechobecnych szafach Rimmela za jakieś 17 złotych.
Pomadka jest kremowa, długo się trzyma ust i nie wysusza ich (oczywiście jeśli odpowiednio je pielęgnujemy na co dzień :)). Kolor to taki neutralny róż - nie za jasny, nie za ciemny, nie zbyt beżowy, nie zbyt barbiowy, lekko nudziakowaty.
Do mnie, niestety, nie pasuje w 100 %. Ma trochę chodnych tonów, które nie współgrają idealnie z moją zielonożółtą cerą. Mimo wszystko ją lubię i noszę do ciemniejszych oczu, ale w sytuacjach, gdy nie nakładam na nie złota i ciepłych brązów, bo się gryzie z nimi.

no same z resztą zobaczcie

Wolałabym, gdyby miała trochę więcej beżowych tonów - wtedy byłaby idealna dla mnie. Nie wyglądam z niej jakoś bardzo źle, więc nie mam zamiaru z niej rezygnować, mimo tego.

Polecam, bo jest odpowiednia dla większości typów urody (niewiele jest aż tak żółtych dziewczyn, jak ja). Można ryzykować.

PS Po dzisiejszych ostatnich 4 godzinach próbnego poloneza mam dosyć - chodzę na 3 i nucę melodię znaną z Pana Tadeusza w głowie. Życzcie mi, abym jutro utrzymała prostą linię z resztą dziewczyn, nie pomyliła się i dobrze bawiła. Czekajcie na zdjęcia!
Karo

środa, 23 stycznia 2013

Moja pielęgnacja dłoni i paznokci

Hej kochane!
Dzisiaj postanowiłam zrobić trochę inny wpis niż zwykle i pokazać Wam poszczególne etapy wykonywania mojego manicure. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, jednak najpierw przedstawię Wam wstępną charakterystykę mych dłoni.

Mam wielkie szczęście, bo moje dłonie nie przesuszają się zbytnio ani zimą ani latem. Niekiedy zapominam o kremowaniu i nic złego się z nimi nie dzieje (chyba, że jest naprawdę mocna zima, a ja wyjątkowo je zaniedbam, wtedy kilka smarowań ponownie załatwia sprawę). Paznokcie mam z natury mocne. Nie wspomagam ich żadnymi odżywkami ani suplementami diety. Rzadko się rozdwajają i nie łamią samoistnie. Cały czas noszę je pomalowane. Rok temu nagle miałam z nimi mały problem i strasznie się łamały. Zaczęłam wtedy używać słynnej odżywki 8 w 1, która sprawiła, że wróciły do poprzedniego stanu. Po jakimś czasie ją zgubiłam na wakacjach, ale na szczęście nic się z nimi nie zmieniło. Zazwyczaj noszę długie paznokcie w kształcie migdałka. Co jakiś czas zdarza mi się w coś uderzyć, lub przekroić paznokcia nożem i trzeba zapuszczać je od nowa. Po ostatnim złamaniu dla odmiany spiłowałam je na bardziej kwadratowo, gdyż na krótszych paznokciach taki kształt podoba mi się bardziej niż okrągły, jednak pewnie za długo w takich nie wytrzymam i gdy podrosną, zaokrąglę je (dłuższe wolę migdałowe).

Manicure wykonuję jakoś raz w tygodniu, ponieważ lakiery trzymają mi się długo, więc szkoda mi ich częściej zmywać.

A teraz czas na zasadniczą część posta razem ze zdjęciami.


1. Czas zmyć lakier! Tutaj Wibo [KLIK] po 6 dniach noszenia. Jak widać, końcówki są lekko starte. Można by go na siłę jeszcze ponosić, ale na drugiej ręce pojawił się już mały odprysk.


Do tego celu używam migdałowego zmywacza z Isany. Jest tani, wielki (butla starcza mi na jakieś pół roku) i świetnie zmywa - czego chcieć więcej?


2. Piłowanie. Używam do tego papierowego pilniczka. Kupiłam ich wielki zestaw w Pepco bodajże pół roku temu, a jeszcze mi ich łohoho zostało. Staram się piłować paznokcie w jedną stronę, ale hmm, różnie mi to wychodzi.


3. Peelingowanie. Kiedyś tego nie robiłam, ale odkąd spróbowałam, zakochałam się! Używam peelingu z firmy Paloma, który wygrałam w rozdaniu u Belli. Mocno zdziera, ślicznie pachnie i sprawia, że dłonie są gładkie i miłe w dotyku.


4. Malowanie. Po peelingu odsuwam zmiękczone skórki, jeszcze raz przecieram płytkę lakierem aby ją odtłuścić i zabieram się do malowania. Nie używam base coatu (nie czuję takiej potrzeby, płytka mi się jeszcze nigdy nie zabarwiła, a poza tym nie lubię nakładać zbyt dużej ilości warstw). Zazwyczaj maluję dwie cienkie warstwy lakierem kolorowym, a gdy wyschną nakładam top coat z Wibo. Nie wiem, jak kiedyś mogłam tego nie robić.

I to już koniec moich większych rytuałów. Na co dzień stosuję krem (niekiedy średnio regularnie), ale ostatnio się do tego mocniej przykładam i smaruję dłonie jakoś dwa razy dziennie. Aktualnie używam niedostępnego już migdałowego kremu z Isany - ładnie nawilża i przyjemnie pachnie.


Jak widzicie, jestem minimalistką w tych sprawach, jednak nie potrzebuję niczego więcej.

A jak z Waszą pielęgnacją? Jest równie okrojona, jak moja czy mocniej rozbudowana?

Karo

niedziela, 20 stycznia 2013

Moja "nowa" paletka na cienie

Denerwują mnie cienie w pojedynczych opakowaniach. Lepiej je mieć wszystkie razem, wtedy o żadnych się nie zapomina. Chciałabym też kiedyś kupić sobie jakieś egzemplarze z Kobo czy Inglota, a bez pudełeczek wychodzą taniej. Myślałam nad kupnem Glam Boxa lub innej palety magnetycznej. jednak to znów koszt około 30 złotych plus przesyłka. U jednej z blogerek zobaczyłam fajny pomysł - palety w metalowym pudełku po kredkach. Pojechałam wczoraj do Kaufa - nie było. Już chciałam kupić kredki za 5 złotych na Allegro, jednak znalazłam na necie inne przepisy. Dzisiaj z rana przystąpiłam do pracy...



Paletka w opakowaniu po płycie CD! W różnych poradnikach dziewczyny albo przylepiały folię magnetyczną, albo bezpośrednio cienie. Folii nie mam, a cieni nie chciałam przyklejać (oprócz dwóch, których magnes nie przyciągał), dlatego poszukałam starych magnesów i wyszło takie coś.
Później dorobiłam kolorową "okładkę", żeby paleta ciekawiej wyglądała.

Potrzeba jest matką wynalazku. Nie pracuję, moi rodzice nie dają mi pieniędzy, z tego, co zostało mi po urodzinach mam zamiar kupić auto. Dlatego nie chcę marnować ponad 30 złotych  na kawałek metalu.

A tak wygląda tył (bebiko rządzi :P!):


Jak wam się podoba moja oryginalna paletka?

Buziaki,
Karo.

sobota, 19 stycznia 2013

Próbny makijaż studniówkowy z paletką Storm

Hej, dzisiaj pokażę Wam troszkę inny niż zwykle makijaż (to z powodu tego, ze zastosowałam inny sposób cieniowania), jednak najpierw kilka słów wstępu.

Jak wiecie, chodzę do 3 klasy liceum. Matura już za niecałe 108 dni (ah te odliczanie na iGoogle). Sezon studniówkowy w pełni, większość moich znajomych z okolicznych szkół na już je za sobą, jednak mój bal  odbędzie się dopiero w przyszłą sobotę, 101 dni przed przerażającym 7 maja.

Mam czarną sukienkę ze złotymi dodatkami. Na co dzień maluję się dosyć mocno, więc mój makijaż na tę okazję nie może być zwyczajny. Myślałam nad złoto - czarnym smoky + sztuczne rzęsy, jednak moja kuzynka, która będzie ubrana w podobne kolory, chce żebym jej taki zrobiła. Postanowiłam więc, że muszę wymyślić coś bardziej odjechanego. Podumałam, chwyciłam dzisiaj pędzle na próbę i coś mi z tego wyszło. Coś, co się podoba. Jednak przydałaby mi się również Wasza opinia, dlatego pokazuję.


A użyłam...

... złotka z numerem 4 na całą powiekę i czerni (jakby się ktoś nie domyślił to numer 12) do namalowania kresek i roztarcia. Do tego odrobiny złotka numer 2 w wewnętrznym kąciku dolnej powieki (niestety aparat tego nie złapał). Na studniówkę mam zamiar jeszcze dokleić rzęsy, dzisiaj nie chciało mi się z tym bawić.

A całość będzie prezentować się tak:


Mam zamiar zrezygnować z różu, jedynie mocno wykonturować i rozświetlić twarz, a na usta nałożyć nudziakową pomadkę.

Jeśli jesteście zainteresowane, to mogę potem pokazać całość stylizacji.

Buziaki,
Karo.

piątek, 18 stycznia 2013

O moim tatuażu słów kilka.. :)

Dzisiaj szybki wpis o trochę innej tematyce. Wczoraj wspomniałam o tym, że zrobiłam sobie tatuaż, dlatego napiszę kilka słów na ten temat.

Wiem, że według niektórych osób podejmowanie takich decyzji w wieku 18 lat jest nieodpowiedzialne, jednak ja od dziecka marzyłam o tatuażu. Lubiłam oglądać Miami Ink, śledziłam, jakie tatuaże robią sobie gwiazdy, a gdy moja siostra postanowiła, że coś sobie wydziara, byłam strasznie podekscytowana i doradzałam jej miejsca.

Podobają mi się różne wzory, nawet te większe, jednak sama, póki co, nie planuję robić nic większego, kolorowego w widocznych miejscach. Żyjemy w Polsce, gdzie nie wszyscy podchodzą entuzjastycznie do osób z malunkami na ciele. Nie chcę mieć kłopotów np. z pracą, a to decyzja na całe życie.

Bardzo podobają mi się różnego rodzaju napisy - według mnie wyglądają ładnie i kobieco. Dlatego też zdecydowałam się na tego typu wzór. Pewnie w przyszłości jeszcze kilka zagości na moim ciele.

"Ne renonse jamais" to po francusku "nigdy się nie poddawaj". Co prawda po francusku nie mówię (uczę się niby, ale coś mi nie idzie), jednak język mi się podoba, a ta sentencja w angielskim nie brzmi jakoś specjalnie.

Zrobiłam go w małym studiu w moim mieście, zapłaciłam 80 zł (choć to może dlatego, że mój znajomy z podstawówki się tam uczy zawodu). Trochę bolało, a w sumie bardziej piekło, jednak nie był to okropny ból, spodziewałam się czegoś gorszego. Dziaranie trwało chwileczkę, może z 10 - 15 minut, więc nie ma się czego bać.

A tak to wygląda. Jeszcze trochę zaczerwieniony. Na pierwszym zdjęciu wydaję się krzywy, ale to dlatego, że musiałam jakoś kliknąć w myszkę.


Rodzice są na mnie obrażeni. Przejdzie im.
Podobają Wam się tatuaże? Macie jakieś?

Karo.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Spóźniony last week... 7

Ostatnio zaniedbałam wpisy tego typu i bardzo za to przepraszam. Niestety zapominam wyciągać telefonu i wszystko focić (zwłaszcza zimą, kiedy noszę rękawiczki). Postaram się to zmienić.
Ten tydzień szykuje się intensywny, ale jak go przeżyję (i te wszystkie sprawdziany), to już pójdzie z górki.
Mam trochę produktów do pokazania i filmik do obrobienia, ale przygotowania do studniówki, nauka i kilka innych spraw zabierają mi czas. Postaram się jak najszybciej uporać z nimi i wrócić w pełni.

Tymczasem czas na zdjęcia, dzisiaj tylko 6.





1. Złamany paznokieć - złamane serce </3.
2. Prawie jak half moon.
3. Zima, zima, zima z okna.
4, 5, 6. Wycieczki po GOPie: Forum Gliwice, Ikea Katowice, Pogoria Dąbrowa Górnicza. Nie ma to jak bilet kwartalny.

Buziaki,
Karo.

czwartek, 10 stycznia 2013

Kupiło się...

Hej!
W ostatnim czasie przybyło mi  kilka ciekawych rzeczy, zarówno w zakresie ciuchów, biżuterii, jak i oczywiście kosmetyków. Sama lubię oglądać takie notki, dlatego zapraszam.


W moim SP uzupełnili wampirową limitkę Essence, dlatego wzięłam rozświetlacz, bo brakowało tego kosmetyku w moich zbiorach. Innym razem wzięłam jeszcze różowy błyszczyk z serii Stay with me, który chodził mi po głowie od dawna, tusz do rzęs (chciałam spróbować czegoś nowego) oraz matową pomadkę z nowej serii Rimmela.
Na allegro zamówiłam bransoletkę z ćwiekami na studniówkę, za jedną przesyłką wzięłam też wisiorek - kokardkę. W H&M dorwałam spinki kwiatki, bo poprzednie zostawiłam u siostry za połowę normalnej ceny - 5 zł.


 
Jak ogólnie nie lubię chodzić po sklepach, to tym razem musiałam poszukać czarnego klasycznego żakietu, bo poprzedni jest mi dużo za duży. Dlatego przy okazji wizyty w Gliwicach, odwiedziłyśmy Forum i wyszłyśmy z idealnym dla mnie żakietem z Reserved  (cena po przecenie - 79 zł) oraz piękną ramoneską z Bershki (również 79 zł). Z tego drugiego zakupu cieszę się szczególnie, bo od dawna chciałam jakąś kupić, ale ceny ładnych mnie odstraszały, a te tańsze zazwyczaj się nie podobały mi aż tak. Ta jest idealna, nie mogę się doczekać, żeby ją nosić.

A Wy buszujecie po wyprzedażach?

Karo

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Kilka kosmetycznych faktów o Karo... TAG

Aga wymyśliła i mnie oTAGowała, za co jej serdecznie dziękuję! :))
Musiałam trochę pomyśleć i... oto tego efekty.

1. Nienawidzę niechlujstwa w makijażu i wolę wyjść już z gołą twarzą, niż w niepełnym make upie. Nigdy nie spotka się mnie np. z samymi pomalowanymi rzęsami bez podkładu - albo wszystko, albo nic.
2. Zawsze mam pomalowane paznokcie, ostatni raz wyszłam gdzieś w nagich bodajże 2,5 roku temu. Choćbym miała się nie wyspać, muszę zrobić mani wieczorem, jeśli poprzedni był już nieładny.
3. Ale za to staram się je robić w miarę rzadko. Mam to szczęście, że lakiery trzymają się moich paznokci i zazwyczaj robię je raz w tygodniu.
4. Mam obsesję na punkcie swoich brwi, wyrywam je co drugi dzień i nie znoszę, kiedy są niepomalowane, bo, choć nie są bardzo jasne, to całkiem rzadkie.
5. Chyba jednak dobrze wychodzi ich podkreślanie, bo słyszę dużo komplementów na ich temat i wszystkie koleżanki (a nawet ich matki) chcą, żebym im je robiła
6. Często przesadzam z różem i bronzerem, ale winę mogę zwalić na światło, którego brakuje mi ok 6 30 każdego ranka.
7. Źle się czuję w bardzo delikatnych makijażach. Jeśli podkreślam oko tylko jasnym cieniem i tuszem do rzęs, muszę dodać wtedy mocniejsze usta.

np. tutaj
8. Jestem uzależniona od nitkowania zębów, gdyż pomiędzy moje gryzadła jest w stanie wejść wszystko. Robię to po każdym myciu.
9. Mam bardzo niewrażliwą skórę. Nic mnie nie zapycha, uczula czy podrażnia.

Teraz trochę tych gorszych nawyków:
10. Nienawidzę golić nóg, zimą praktycznie w ogóle tego nie robię - CIEPLEJ!
11. Trochę zniedbuję pielęgnację ciała i włosów , rzadko chce mi się czymś smarować.
12. Uwielbiam "bawić się w kosmetyczkę" i grzebać przy SWOJEJ twarzy. Wiem, że to okropne i powinno się tego unikać, ale uwielbiam wszystko tam  gnieść. :P


To chyba tyle. Nie taguję nikogo konkretnie, ale zapraszam wszystkich chętnych do zabawy. Wstawiajcie mi linki do swoich podsumowań, jak coś.

Dzisiaj zrobiłam coś innego i jak się uda, to jutro to Wam pokażę.

Buziaki,
Karo.

sobota, 5 stycznia 2013

Paraguya na oku odcinek 1

Hej!
Dzisiaj po raz pierwszy pokażę Wam makijaż wykonany przy pomocy mojej najnowszej paletki firmy Sleek - Paraguay'i. Cienie, które się w niej znajdują są mniej uniwersalne niż w moich pozostałych dwóch (nie każdemu pasują takie pomarańcze). Większość z nich jest matowa, a ja dopiero uczę się obsługiwać matów.  Mam zamiar jednak podołać wyzwaniu i wyczarować za jej pomocą kilka ładnych propozycji.



Teraz dopiero widzę, że trochę źle roztarłam pomarańczowy cień... Maty jednak są trudniejsze :P

A użyłam:

Na całą powiekę Redstone, w zewnętrznym kąiku Bittersweet (użyłam go też na brwiach). Na dolną Parfait i Persian Orange (niestety niewiele widać). Całość roztarłam za pomocą beżowego Sandstone.

Nic specjalnego, ale nie chciałam przesadzać za pierwszym razem. Jeszcze ujarzmię te kolorki!

Bonus:

Wiem, że brwi wyglądają średnio, ale zapuszczam je, bo chcę żeby były trochę grubsze. Jeszcze troszkę zostało. Na ustach błyszczyk MIYO, który dostałam na święta (KLIK).

Lubicie takie pomarańczki?
Karo

czwartek, 3 stycznia 2013

Nagroda, sweterek i jedno zdjęcie z Sylwestra

Ostatnio poszczęściło mi się i wygrałam jedno z trzech przedświątecznych rozdań u Pauliny - 4PREMIERE. Dzisiaj, po przyjściu ze szkoły, czekała już na mnie śliczna paczuszka.


A w niej:

Szampon i odżywka z L'Occitane, jedwab do włosów z Delii, piękny błyszczyk z Clarins, żel do twarzy firmy Strivectin oraz lakier do paznokci z Loreala. Dodatkowo w pudełku znalazła się baza pod makijaż z Delii, która była bardzo miłą niespodzianką. Sama postanowiła, że zacznę rozglądać się za jakąś bazą, żeby na studniówce i innych imprezach makijaż mi się lepiej trzymał. Teraz nie będę musiała tego robić! :)

Wczoraj kupiłam kolejny "krótki sweterek". Uwielbiam taki krój. Zapłaciłam za niego "aż" 29,99 zł.


Pokażę Wam też jedno zdjęcie z Sylwetra. Widać tam trochę mój makijaż i strój. Niestety innych normalnych nie mam (nie, żeby to było normalne). W szklaneczce sama Cola Zero. :)


A teraz lecę ćwiczyć, żeby spalić święta i przygotować jakoś figurę do studniówki.

Buziaki,
Karo.

środa, 2 stycznia 2013

"Serduszka" na paznokciach

Zainspirowana wpisem Panny Joanny, sama postanowiłam sprawić sobie kropkowe serduszka na moich paznokciach. Niestety nie udało mi się tak dobrze, jak jej i moje "dzieło" można pewnie różnie interpretować, ale trudno. Może następnym razem będzie lepiej. Spróbuję bardziej "wyostrzyć" kształt moich paznokci i namalować serca do połowy, zobaczymy, jak wyjdzie.

Tak wyglądają w świetle dziennym i sztucznym:



Całość to dwie warstwy Shiny Godness, a kropki zrobiłam grafitem z Wibo, później nałożyłam top.

Czy ten "wzorek" choć trochę przypomina Wam serca?

Buziaki,
Karo.