sobota, 29 września 2012

Under Twenty, fluid matujący 120

Przy ostatnim zakupowym wpisie, byłyście zainteresowane tym produktem. Jako, że używam już go prawie 3 tygodnie, postanowiłam napisać o nim coś więcej.


Fluid wchodzący w skład serii Under20 Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris kupiłam zachęcona dobrymi opiniami na blogach. Do tego mój Affinitonek się kończył, chciałam spróbować czegoś nowego, cena kusiła, a dodatkowo była na niego promocja w Super Pharmie. Czy spełnił moje oczekiwania?



30 ml podkładu znajduje się w plastikowym opakowaniu z pompką, które jest jego wielką zaletą ze względu na higieniczność i kontrolę ilości wyciskanego produktu. Należy za niego zapłacić jakieś 17 zł (jak widzicie ja dałam trochę mniej), co jest kolejnym plusem. Do wyboru mamy 3 kolory i o dziwo 110 jest ciemniejszy od 120. Ja wybrałam właśnie najjaśniejszy z nich (120 Natural Matt)  i dla mnie jest w sam raz, jednak dla totalnych bledziochów może być za ciemny. Dla niektórych skromna gama kolorystyczna może być minusem, mnie nie przeszkadza.
Konsystencja produktu jest dosyć gęsta (porównując z Affinitone), dzięki czemu nie spływa z ręki. Nakładałam go palcami i pędzlem Elfa, obydwa sposoby przypadły mi do gustu. Jedna pompka wystarcza na pokrycie całej twarzy i zostaje trochę na pojedyncze niespodzianki, gdzie dokładam go punktowo. 
Myślałam, że będzie zbyt ciężki i trochę się zdziwiłam, bo ani nie kryje, ani nie matuje jakoś bardzo. Nie, żeby było to zdziwienie na minus. Matuje, oczywiście, ale na szczęście nie daje efektu płaskiego matu. Kryje natomiast chyba odrobinę gorzej od Affinitona, jednak mi to krycie w pełni wystarcza.
Pachnie grejpfrutami, co jest umila aplikację. Później nie czuję już tego zapachu, a to dobrze, bo mógłby mnie wtedy zacząć drażnić.

Tutaj zwijam, żeby nie straszyć przypadkowych czytelników

piątek, 28 września 2012

Pani Jesień - makijaż

Jakiś czas temu vexgirl ogłosiła na swoim blogu konkurs na makijaż zainspirowany jesienią. Nie myślałam nad tym, aby go wykonać, bo moje umiejętności są słabe. Jednak ostatniego dnia, kiedy można było wysyłać prace (niedziela), wyjątkowo wszystko inne interesowało mnie bardziej od nauki. Dlatego na chwilę przysiadłam i pobawiłam się.

Oto efekt:




"Rudą" kredką narysowałam zarys listka. Jego środek wypełniłam nakładanymi na mokro cieniami - złotym i brązowym, których nie rozcierałam, aby kształt był wyraźny. Czarnym eyelinerem namalowałam nerwy, aby całość bardziej przypominała właśnie jesienny liść. Na twarz nałożyłam dużo bronzera z drobinkami, a usta pokryłam półtransparentną pomadką nude.

Użyte kosmetyki:

Puder - BU, Puder bambusowy jedwab + owies,
Baza i brązowy cień - NYC, paletka do brązowych oczu,
Złoty cień - My Secret, 102,
Kredka do oczu - Lovely (numerek już zniknął),
Bronzer - Wibo, Brillante 2 w 1 Puder Prasowany,
Szminka - Sensique, summer lips 1,
+ oczywiście tusz do rzęs, o którym zapomniałam - Essence, I<3EXTREME.

Wiem, że to nic specjalnego, ale tak właśnie widzę jesień w makijażu - dużo brązów i złota. Jak Wam się podoba?


Lubicie w wolnym czasie bawić się makijażem? 

Karo.



czwartek, 27 września 2012

Pepcowy Outfit

Hej!
Dzisiaj pokażę Wam trochę nietypowy jak na mnie strój. Zazwyczaj nie nosze bluz ani żadnych "sportowych" ubrań, jednak są dni, kiedy mam ochotę wyjść w czymś luźniejszym. Poza tym, to ostatnie lata, kiedy wypada mi się tak ubierać. :))

Po raz kolejny królują u mnie ciuchy z Pepco. Sweterek dorwałam za 19,99 zł pod koniec sierpnia, a spodnie za 39,99 zł, wtedy, kiedy sweter. Ten sklep mnie ciągle zaskakuje. Wczoraj kupiłam sobie jeszcze śliczny wisor - sówkę, którą pewnie niebawem Wam pokażę. :)

A tak wyglądała całość:



Poza wymienionymi wyżej rzeczami mam na sobie:
Bokserka - Bershka,
Torebka - H&M,
Buty - Converse,
Zegarek - Grovana,
Dużo pamiątkowych bransoletek.

Wolicie bardziej eleganckie stroje, czy też niekiedy stawiacie na luz?

Karo.

środa, 26 września 2012

Tusz Essence, I love extreme

Hej!
Jak wiecie, wcześniej używałam innego tuszu tej firmy, jednak gdy tamten się skończył, zdecydowałam się spróbować czegoś innego. Skłoniła mnie do tego... odrobinę wyższa cena! Bo ja pazerna na punkty w Super Pharmie jestem, i gdybym wzięła tamten, zabrakłoby mi 2 groszy do pełnej kwoty 15 złotych (jeszcze kredkę brałam) i dostałabym 2 punkty zamiast 3. Wiedziałam też, że ma w miarę dobre opinie i daje ekstremalny efekt, który lubię. Czy tak jest naprawdę? Zapraszam dalej.



W opakowaniu oprócz 12 ml czarnego tuszu mieści się spora, tradycyjna szczoteczka, która pewnie nie przypasuje osobom o małych oczach lub krótkich rzęsach. Ja się do nich nie zaliczam i zawszę szukam tuszów z porządnymi szczotami, jednak rozumiem, że dla niektórych może być to wada. Trzeba się też nauczyć nimi obsługiwać, aby nie pobrudzić sobie powiek. Możemy go dostać za bardzo niską cenę - 11,99 zł.

Ogólnie mascara jest poprawna, umiem podkreślić nią rzęsy w sposób mnie zadowalający, ale muszę się trochę namachać, żeby uzyskać zamierzony efekt. Trochę więcej niż przy poprzedniej koleżance, która przecież nie obiecuje niczego ekstremalnego. 
Poza tym trzyma się dobrze (chyba, że płaczę), nie uczula, nie skleja rzęs, tylko je pogrubia i wydłuża. 

Mam ją na oczach na każdym z ostatnich pokazanych makijaży, więc zajrzyjcie tam, jeśli po poniższych zdjęciach poczujecie niedosyt.

gołe oko

jedna warstwa

dwie warstwy

Zadowolona jestem, jednak, gdy go wykorzystam, powrócę do poprzednika. Get Big! Lashes lepiej podkreśla moje rzęsy, ma szczoteczkę w kształcie banana, którą moim zdaniem lepiej się maluje i kosztuje 2 zł mniej.

Mimo wszystko lubię go i mogę polecić tym, którzy chcą spróbować. Ale jeśli nie lubicie tradycyjnych szczoteczek, a tym bardziej w dużych rozmiarach, lepiej mu się nie przyglądajcie.


Znacie ten tusz? Podzielacie moją opinię?

Karo


wtorek, 25 września 2012

Essence, Nude Glam 06

Witajcie.
Przy ostatnich promocjach w Super Pharmie, wrzuciłam do koszyczka lakier z nowej edycji Essence z serii Nude Glam w kolorze 06 cookies & cream.



Za buteleczkę o pojemności 8 ml należy zapłacić około 7 zł. Powiem szczerze, że podobają mi się odświeżone opakowania. Butelka dobrze się zakręca, a szerokim i płaskim pędzelkiem wygodnie maluje się paznokcie.

Lakier nie jest ani rzadki, ani gęsty, łatwo nakładać go na paznokieć. Pierwsza warstwa schnie ekspresowo, druga też całkiem szybko. Więcej do pełnego pokrycia już nie potrzeba.

Mam w swojej kolekcji już jednego nudziaka, którego kolor uwielbiam, ale nakładać nienawidzę, dlatego, mimo wszystko zdecydowałam się na zakup tego odcienia. Patrząc na buteleczkę, widać delikatny shimmer, który trochę mnie przeraził, jednak na paznokciach znika. Kolor to taki neutralny beż, ani za ciepły, ani zbyt zimny. Myślę, że będzie pasować do większości karnacji.


Ja oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie dorzuciła mojego ukochanego złotka na dwa palce. Pozostałe przykryłam jeszcze topem z Wibo. Trzymał się bardzo dobrze, ale 4 dnia zauważyłam mechaniczny odprysk na jednym paznokciu (reszta była idealna), dlatego zmyłam. Gdyby nie to, na pewno nosiłabym go dłużej.

Polecam osobom poszukującym ładnego nudziaka, choć przyznam, że sama pewnie bym go nie wzięła, gdyby nie promocyjna cena.


Lubicie beże, czy stawiacie na mocne kolory?


Pozdrawiam,
Karo.

poniedziałek, 24 września 2012

Wibo, Lovely holohraphic eyes 01 + So Sweet Blog Award

W jednym z ostatnich makijaży, użyłam tego cienia i wywołał on spore zainteresowanie. Nie mam wprawy w recenzjowaniu cieni, więc wybaczcie, jeśli zrobię coś nie tak. Postaram się jednak przybliżyć Wam kilka szczegółów na jego temat.

A mowa o holograficznym cieniu do powiek o numerze 01 z serii Lovely firmy Wibo.



Można go dostać w każdym Rossmanie za jakieś 6 - 8 zł (nie pamiętam dokładnie, kupowałam go w czerwcu za jeszcze mniejszą promocyjną cenę). W plastikowym opakowaniu znajduje się 2,5 grama produktu. Na samym cieniu wytłoczono marynarski wzorek (trochę nie pasuje do całości).
Lubię... zapach tego kosmetyku. Naprawdę bardzo ładne pachnie! Kolor jest trudny do określenia. Niekiedy wygląda jak delikatna poświata miedzianego, a czasem przechodzi w stronę fioletu. Na poniższych swatchach niestety nie udało mi się pokazać całej jego magii. 
Uważam, że nadaję się do dziennego makijażu na całą powiekę. Do niego tylko kreska eyelinerem lub trochę ciemniejszego cienia w załamaniu i makijaż gotowy. Trzyma się u mnie dobrze cały dzień, choć nie mam żadnej porządnej bazy (nie licząc tej w paletce NYC).

Przepraszam za moje żylaste ręce :(


Z czystym sumieniem mogę go Wam polecić. Efekt, który można nim uzyskać jest całkiem inny, niż po tradycyjnych cieniach. Jednocześnie nie jest trudny w obsłudze i nawet osoba niewprawiona sobie z nim poradzi. Przyznam szczerze, że to pierwszy cień, który kupiłam, kiedy chciałam nauczyć się malować. Wtedy łączyłam go jedynie z czarną kreską i od tego się zaczęło... Na oczku dobrze widać go tutaj.


Co myślicie na jego temat? Namówiłam Was?







Zostałam oTAGowana przez Gwiazdę, za co serdecznie dziękuję. Nie wiedziałam, że ktokolwiek mnie 'wyróżni'. Bardzo miło mi z tego powodu.

Czytam wiele blogów i w sumie mogłabym wstawić tutaj cały mój blogroll, ale wyróżniam:
  • bloGosię, bo wydaje się być bardzo miłą osobą i ma piękne paznokcie,
  • anikową101, świetna dziewczyna i mieszka całkiem niedaleko mnie. Mam nadzieję, że wkrótce poznamy się na żywo,
  • kleopatre, za jej piękne paznokcie i makijaże,
  • Lusterko Em, za jej rzetelne recenzje kosmetyków, zwłaszcza Essence, bo firmę bardzo lubię
  • Karolę, moją imienniczkę, która ma podobny gust do mnie i zawsze motywuje mnie do wizyt w SH :))



Karo.


niedziela, 23 września 2012

Bo lubię fiolet

Na razie nie mam zbyt wielu cieni (choć już w sumie więcej, bo OSS przyszła!). Przy zakupie każdego kolejnego, dokładnie się zastanawiam i myślę, czy aby na pewno mi się przyda i będę go używać.
Wydaje mi się, że fiolety pasują do mojej tęczówki i dobrze podkreślają jej kolor, dlatego to póki co jedyny kolor, prócz tych nudnych, który stosuję w makijażu oka.
Ostatnio zmalowałam sobie takiego małego smoczka do szkoły:



Użyłam trzech cieni: szampańskiego na całą powiekę, ciemnego brązu w kąciku i załamaniu, na którego potem nałożyłam fiolet (zależało mi na mocniejszym efekcie). Na dolnej powiece brąz. 
Na żywo efekt był bardziej intensywny, tutaj kolory odrobinę się zgubiły.

Całość wyglądała tak:





W codziennym makijażu stawiacie tylko na "nudne" barwy, czy wplatacie bardziej intensywne kolory?


Pozdrawiam,
Karo.



sobota, 22 września 2012

Na zły humor - wesoły wpis

Dopiero pisałam, że za często nie kupuję, a tutaj post typowo chwalący się... :) Mówiłam jednak głównie o ciuchach. A poza tym, jakoś muszę odreagować sobie zły humor. :)

Wczoraj miałam bardzo zły dzień, dzisiaj z resztą też. Nie chcę się teraz uzewnętrzniać i zaśmiecać smutami bloga, ale jedna paczuszka osłodziła mi odrobinę dzień.

We wrześniu (póki co:P) kupiłam:



W Super Pharmie zdecydowałam się na lakier do paznokci z Essence (recenzja już gotowa!) i wszędzie wychwalany podkład Under20. Mój Affinitone się kończy, więc postanowiłam spróbować, czy ten jest naprawdę taki dobry. Jego regularna cena to 16,99 zł, z okazji promocji -25% miał kosztować 13,59 zł, a ja, nie wiem czemu, zapłaciłam jedynie 12,74! Może to przez kartę? Jego recenzję przygotuję, jak poużywam trochę dłużej. Po maminowej wypłacie, namówiłam ją na już dawno wypatrzoną przeze mnie pomadkę Rimmel nr 16. Na ustach widać ją tutaj. Na razie króluje, ale gdy poużywam dłużej, to napiszę więcej.
Od dawna też myślałam nad jakąś paletką Sleeka. Zastanawiałam się pomiędzy Stormem a Oh So Special. W końcu postawiłam na tą drugą i znów zwlekałam z kupnem, aż znajdę ją w dobrej cenie na allegro. I jakoś tak przez przypadek, oglądając inne przedmioty sprzedawcy, kliknęłam też w pędzel do podkładu Elfa, bo wcześniej w swojej kolekcji nie miałam żadnego, a że za jedną przesyłką, to nie mogłam nie skorzystać. Paletka kosztowała 28 zł, a pędzel 18,90. Uwielbiam zakupy przez internet!


Ogólnie, jak na mnie to dużo, jak na tak krótki czas. Wszystko jednak posłuży mi na długi czas, więc niekiedy warto inwestować.


Macie coś z powyższych produktów? Co na ich temat myślicie?
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku (a przynajmniej lepiej niż u mnie)


Karo

piątek, 21 września 2012

Outfit

Hej!
Należę do osób, które nieczęsto robią zakupy ubraniowe. Jeśli niektóre ciuchy się zniszczą, to dokupuję braki, zachcianki bez okazji miewam bardzo rzadko. Dzięki temu dużą część mojej szafy noszę od kilku dobrych lat i mam wielki sentyment do większości ubrań.
Z poniższego outfitu nowszymi rzeczami są torebka oraz spodnie. Koszulkę kupiła mi lata temu siostra w Irlandii (chyba już z 5!), sweter ma 3 lata, podobnie jak buty. Myślę, że jeszcze trochę mi posłużą.


Spodnie - H&M,
Sweter - Cropp,
Koszulka - Dunnes,
Buty - CCC,
Torebka - H&M,


W powietrzu czuć już wyraźnie jesień. Poranki są zdecydowanie za zimne, a po wyjściu ze szkoły niekiedy można zdechnąć w tych wszystkich ubraniach. Nie znoszę tych okresów przejściowych.


Często robicie zakupy?

Karo.

czwartek, 20 września 2012

MIYO, 35 Mars

O lakierze wspominałam już wcześniej, jednak kolor po nałożeniu złotego brokatu prezentował się odrobinę inaczej. Teraz postanowiłam poświęcić mu cały wpis.

MARS

Buteleczka zawiera 8 ml lakieru, które powinnyśmy zużyć w ciągu 24 miesięcy od otwarcia. Cena to około 4,99 zł, czyli bardzo niewiele. Mój kolor należy do serii metalicznej. Nigdy nie byłam to takiego wykończenia przekonana, jednak stojąc w drogerii i spiesząc się z wyborem, postanowiłam wybrać właśnie jego, gdyż wiedziałam, że takiego na pewno nie mam w swojej kolekcji oraz, że na zimne miesiące będzie mi się go dobrze nosiło.
Kolor to granat, jednak w słońcu błyszczy się lekko na zielono. Ciężko go opisać i zidentyfikować (ostatnio mój chłopak powiedział, że jest czarny... :P) A jeszcze ciężej złapać na zdjęciach.


Pierwsza warstwa wyschła bardzo szybko, na drugą musiałam już trochę poczekać, jednak nie jest najgorzej.
Widać go też tu.

Ogólnie polecam. Dobra cena, ciekawy efekt. Trzymał się ładnie przez 5 dni.

Lubicie metaliczne wykończenie? Znacie lakiery MIYO?

Karo


środa, 19 września 2012

Niekosmetycznie: błyskotki

Dzisiaj zapraszam na luźny post o mojej ulubionej biżuterii i zegarkach.
Do niedawna nie przepadałam dodatkami. Nosiłam jedynie wisiorek od czasu do czasu i kolczyki w uszach. Ostatnio jednak totalnie się wkręciłam we wszystkie elementy i jeśli już jestem w jakiejś sieciówce (co zdarza się rzadko), to najpierw pędzę dział z biżuterią, żeby zobaczyć, czy nie ma jakiś ciekawych błyskotek na przecenach.
Większość sztucznej biżuterii zdobyłam właśnie w ten sposób, myślę, że za takie rzeczy nie warto przepłacać. Oczywiście noszę nie tylko 'plastiki'. Jednak 'porządną' biżuterię zazwyczaj dostałam w prezencie lub wyszukałam gdzieś w domu.

Wisiorki i korale:


1 - Niedawno kupione przez mamę w Pepco. Noszę głównie ja.
2 - Z Tesco. Kupiłam zimą na mega przecenie (bodajże za 11 zł) żeby mieć coś ładnego na studniówkę.
3 - Urocza kokardka z Croppa. Nie muszę chyba mówić, że wyprzedaż?
4 - Kuleczka na złotym łańcuszku. Ukradłam babci.
5 - Srebro z cyrkoniamii. Dostałam na bierzmowanie.
6 - Duży wisorek, który dostałam od koleżanki z wczasów na Wyspach Kanaryjskich.
7 - Od rodziców z Mont Saint-Michel.
8 - Pamiątka z Irlandii.

Zamówiłam ostatnio sznurek małych perełek na allegro. Ładnie uzupełni kolekcję.


Kolczyki:




Pierścionki srebrne i 'srebrne':


1 - Pamiątka znad morza.
2- Obrączka stara jak świat.
3 - Kupiłam w Bułgarii, gdy już nie miałam na co wydawać ostatnich pieniędzy. Zmienia kolor, podobno, pod wpływem nastroju :P.
4 - Znalazłam w bytomskiej Agorze (HAHAHA).
5 - Ukradłam siostrze.
6 - Dostałam od siostry na 14 urodziny. Teraz trochę za duży, muszę go zmniejszyć, koniecznie.

Pierścionki złote i "złote"



1, 2 - Promocyjny zestaw z Housa.
3, 4, 5 - Stare złote pierścionki, które leżały schowane i nikt w nich nie chodził. Podobno rodzice mają je z ZSRR?


Bransoletek nie pokażę, bo za dużo ich mam na rękach, żeby ściągać. Widać je w outfitach.

W zegarkach ostatnio zakochałam się najbardziej. Jeśli nie mam jakiegoś na sobie, czuję się dziwnie i szukam godziny na ręce. Czekam do listopada, kiedy już za poosiemnastkowe fundusze będę mogła kliknąć na wypatrzony od dawna model Fossila. Wolałabym oczywiście MK, ale na niego to może będzie mnie stać po 30... :P Niemniej, uzbierały mi się już 3 sztuki mniej wartościowych i efektownych, jednak całkiem ładnych, z których na pewno do końca nie zrezygnuję.



1 - Z New Yorkera od siostry i jej chłopaka. Przy mnie od 16 urodzin.
2 - Znaleziony w domu. Tata dostał go na 25 lat pracy w kopalni (czyli bardzo dawno temu), ale nigdy go nie nosił i  to ja zerwałam z niego folię...
3 - Uroczy, bardzo tani, zakupiony ostatnio na allegro. Jakość paska tragiczna, ale te kwiatki na tarczy za to prześliczne.

EDIT: Z ciekawości sprawdziłam ten zegarek od taty w necie i trochę się zdziwiłam: KLIK

Kolczyki i pojedyncze wisiorki przechowuję w małym pudełeczku. Korale i większe rzeczy trzymam na ślicznym stojaku, który kupiłam w Pepco (ZNOWU) za 15 zł i prezentuje się tak:






Uff, doszliśmy do końca. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam! Lubicie nosić na sobie dużo biżuterii? Ja, rozbierając się na wf, dłużej ściągam z siebie błyskotki niż ubrania... Podobają Wam się moje zbiory?


Karo

wtorek, 18 września 2012

Recenzja: Essence, Gel Eyeliner

Ostatnio recenzowałam żelowy eyeliner z Wibo. Często wspominałam o podobnym produkcie z Essence, dlatego postanowiłam zrecenzować również jego i zakończyć eyelinerową serię (jak na razie).


03 - Berlin Rocks

Swój egzemplarz kupiłam, gdy wyprzedawano wycofywane kolory (nie rozumiem tej polityki, ale cóż). W stałej ofercie można aktualnie dostać tylko czarny i szary za około 13 zł wszędzie tam, gdzie są szafy Essence.
Myślę jednak, że mimo zróżnicowania kolorystycznego, eyelinery są podobne jakościowo i pozwalam sobie napisać tą recenzję ogólnie do produktu, a nie tylko do jednego koloru.
Słoiczek zawiera w sobie 3 ml produktu o maślanej konsystencji. Nie jest to typowy żel, dzięki czemu bardzo łatwo nałożyć produkt na pędzelek, a później na powiekę. Mimo że mam go od początku kwietnia, używa mi się go tak samo dobrze, jak zaraz po kupnie. Po jednym umoczeniu pędzla, mogę pomalować kreskę na linii rzęs i zacząć robić jaskółkę, którą jednak już wykańczam po drugim. Pigmentacja linera jest zadowalająca, nie tworzą się prześwity i kreska jest intensywna już przy pierwszej warstwie.


Jest mi przykro, że firma wycofała także zieleń i ostatnio również brąz. Według mnie fiolet jest dobrym zamiennikiem czerni przy moim kolorze tęczówek i będzie mi przykro, jak moje opakowanie mi się skończy.

W każdym razie, uważam, że jakość eyelinerów z Essence jest świetna. Każdy, kto myśli nad kupnem żelowego produktu, powinien się nie zastanawiać. Za taką cenę i wydajność, warto to zrobić. Polecam.

Lubicie żelowe eyelinery? Jaki jest Wasz kreskowy faworyt?

Karo.





poniedziałek, 17 września 2012

Z zielonym akcentem

Witajcie.
Ostatnio zamęczam Was samymi makijażami i przepraszam za to. Muszę się w końcu spiąć i przygotować kilka recenzji. Niestety od rozpoczęcia roku szkolnego, mam trochę mniej czasu i łatwiej mi zrobić zdjęcie make upu rano (i tak go codziennie robię).

Tym razem pokażę Wam prosty (jak każdy mój) makijaż wykonany dwoma cieniami.



Całość powieki pokryłam cieniem holograficznym, zewnętrzny kącik brązem, którego dokładnie roztarłam aż do załamania. 2/3 części dolnej powieki pomalowałam zieloną kredką, żeby nie było zbyt nudno, a wewnętrzny kącik, linię wodną i miejsce pod łukiem brwiowym, białą.

całość

A użyłam:


Podkład - Under 20, 120,
Puder Bambusowy Jedwab + Owies, BU,
Cień - Lovely, Holographic Eyes, 01,
Cień - MIYO, 07,
Kredka zielona - Miss Sporty, 020,
Kredka biała, Essence, 04,
Kredka do brwi - Flormar,
Tusz do rzęs - Essence, I <3 Extreme,
Bronzer - Essence, A New League,
Róż - Bell, 4
Błyszczyk - Essence, XXXL Shine, Nude Kiss.


Lubicie holograficzne cienie? Według mnie dają bardzo ciekawy i subtelny efekt.

Karo.




niedziela, 16 września 2012

Dlaczego kocham Make it golden?

W dzisiejszym wpisie odpowiem na pytanie znajdujące się w tytule postu. O wycofanym lakierze z Essence pisałam już odrobinę, jednak teraz wyleję wszystkie spostrzeżenia na jego temat i zamilknę na wieki.

tutaj za nim kolega z ostatniego duetu

Zacznę od spraw ogólnych. W 5 ml buteleczce (którą na pewno jeszcze gdzieś znajdziecie na wyprzedażach) znajduje się bezbarwny lakier, w którym zatopiono złote drobinki o różnych wielkościach.
Już jedna warstwa nałożona na bazę sprawia, że manicure wygląda bardzo elegancko i efektownie.
Czas oczekiwania, aż lakier wyschnie nie jest ekspresowy, ale to spowodowane tym, że pod nim znajduje się już kilka warstw. Mimo wszystko nie trzeba czekać wieki.



A co jest największym plusem tego lakieru? Trwałość. Duet z powyższych zdjęć, czyli dwie warstwy kupionego w Bułgarii Golden Rose z proteinami nr 267 + jedną warstwa Make it golden, nosiłam na paznokciach 9 dni! I nie myślcie, że przez te 9 dni nic nie robiłam. Dziesiątego dnia już przeszkadzał mi odrost oraz pojawiło się odpryśnięcie, dlatego całość zmyłam. 

Jeśli go jeszcze gdzieś znajdziecie - gorąco polecam! Najchętniej nakładałabym go na każdy lakier. Z tego co widziałam, Essence nie wypuściło żadnego zamiennika. Nie wiem, co pocznę, jak już się skończy.


Znacie? Lubicie?

Karo


piątek, 14 września 2012

Recencja: Wibo, Gel Eye Liner

W końcu jakaś recenzja!

Jeszcze zanim zaczęłam swoją przygodę z większym zaangażowaniem do makijażu, czytaniem blogów i oglądaniem filmów na yt, czarna klasyczna kreska na powiece bardzo mi się podobała. Jednak efekt po kredce nie był trwały i wystarczająco 'wyraźny', a eyelinerami w płynie posługiwać się nie umiałam. Kilka razy usłyszałam, że najlepsze są te w postaci żelowej. Jako, że: na BB czy MACa mnie nie stać, do Natury mam, powiedzmy, nie po drodze, w moim Super Pharmie nie było szafy Essence i wyczytałam, że Wibo wprowadziło nowość, skusiłam się właśnie na propozycję naszej polskiej firmy. I postanowiłam nauczyć się malować kreski.


Można go dostać w Rossmanach z podwójną szafą marki Wibo za około 9 zł (tak napisano na Wizażu, ile płaciłam już niestety nie pamiętam). Opakowanie zawiera w sobie 2 gramy produktu.

W nakrętce ukryty był aplikator, jednak był do niczego i w dodatku, po pierwszym użyciu włoski mi z niego wypadły. Wyszło na to, że i tak musiałam zrobić sobie po szkole "wycieczkę" do Chorzowa, by zakupić pędzelek. I w sumie żałowałam, że zdecydowałam się na ten zakup. W Naturze mogłam kupić kosmetyk z Essence i myślę, że byłabym bardziej zadowolona, zaraz wyjaśnię dlaczego.

Ogólnie produktu używam dosyć często i mam zamiar go wykorzystać do końca. Dbam też o niego i przy malowaniu zakręcam, żeby nie wysechł (nie lubię marnować czegokolwiek). Jego wadami są: trochę sztywna konsystencja (porównując z Essence) oraz pigmentacja. Nie da rady namalować całej kreski przy jednym umoczeniu pędzla. Dodatkowo, trzeba ją jeszcze potem poprawić, bo wychodzi blado.

Na szczęście trzyma się przyzwoicie: nie odbija, nie blaknie i nie rozmazuje w ciągu dnia. 

Jeśli gdzieś na zdjęciu mam czarny eyeliner, to właśnie ten produkt. Ostatnim razem zrobiłam sobie takie grube i długie kreski:



Podsumowując:
Uważam, że za taką cenę produkt jest niezły. Jednak, wydając kilka złotych więcej, możemy dostać bardziej kremowy i lepiej napigmentowany liner z Essence. Ja go w tym wypadku już więcej nie kupię. Jeśli macie w pobliżu Rossmana z podwójną szafą, możecie spróbować, ale może pozostałe kolory, których inne tanie firmy nie mają - brąz i granat.


Normalnie nie maluję jak tak grubych i długich kreseczek. Dlaczego tym razem stało się inaczej?
W końcu ponownie widzę wyraźnie! Normalnie noszę soczewki, ale czekałam z zakupem nowych na wizytę u okulisty, żeby wiedzieć, czy moja wada się nie zmieniła. Aktualnie znów czekam, aż przyjdzie paczuszka. Myślę jednak, że chyba nie najgorzej mi w takich "hipsterskich" okularach. Co Wy na to?


W nowych okularach, szykuję się na małą imprezę, a Wam życzę miłego weekendu,
Karo

czwartek, 13 września 2012

Pielęgnacja mojej twarzy

Hej.
Jak pewnie zauważyłyście, pisząc tutaj, głównie skupiam się na kosmetykach kolorowych. Nie oznacza to jednak, że nie używam niczego do pielęgnacji... :) Po prostu z kosmetykami pielęgnacyjnymi jest trochę trudniej niż z kolorówką. Coś, co dla jednego będzie kosmetykiem idealnym, innemu może zrobić dużą krzywdę. Wśród kremów jest to bardziej prawdopodobne niż pośród tuszy do rzęs, prawda?
Tak to już jest, że recenzjami na "te" tematy ciężko się kierować i trzeba szukać swoich ideałów do skutku. Mnie się to udało i ten post będzie bardziej informacyjny, niż polecający.

W jednym z moich wcześniejszych wpisów, pokazałam Wam się bez jakiegokolwiek make upu. Na dodatek był to jeden z gorszych dni mojej cery, zazwyczaj nie mam tylu czerwonych punkcików na twarzy. Dzięki temu możecie wyobrazić sobie, jak wygląda moja skóra. Opis jeszcze te wyobrażenie wspomoże.

Ogólnie mówiąc, jestem szczęściarą. Nigdy do tej pory nie miałam większych problemów z niedoskonałościami, przetłuszczaniem się czy zbytnim wysuszaniem twarzy. Uważam ją za normalną. Niekiedy delikatnie świecę się w strefie T i zawsze używam tam pudru, jednak nie jest to wielki błysk i w sumie, gdybym tego nie robiła, nic wielkiego by się nie stało. Na dodatek moja cera jest kompletnie niewrażliwa. Jeszcze nic mnie nie uczuliło, nigdy nie mam czerwonych punktów po depilacji brwi.

Borykam się jedynie z zaskórnikami na nosie, ale pogodziłam się z tym faktem, że tam są i nic na to nie poradzę. Od czasu do czasu, oczywiście, wyskoczy mi jakiś pryszcz, ale rzadko mam więcej niż jednego, a już bardzo rzadko jest to duży okaz. Myślę, że po okresie dojrzewania, przejdzie mi to całkowicie (patrząc na moje rodzeństwo, mogę tak wnioskować).

A oto kosmetyki (i nie tylko, których używam):


  • krem do twarzy Avon Naturals. Na dole stara wersja na wykończeniu, jeszcze w pojemności 125 ml o zapachu brzoskwini i migdała, w poczekalni drzewo herbaciane i ogórek oraz granat w nowych pojemnościach - 75 ml. Używam kremów z tej serii od około roku. Najpierw miałam wersję z ogórkiem i drzewem herbacianym (przeznaczoną niby do skóry mieszanej), a gdy się skończyła wzięłam brzoskwinię i migdał, aby sprawdzić inną wersję zapachową (wszystkie rodzaje cer). Bardzo je lubię i myślę, że poza zapachem w sumie niewiele się różniły. Nie są to rewolucyjne kremy, raczej przyjemne zwyklaczki. Szybko się wchłaniają, dobrze mnie nawilżają, ładnie pachną, nadają się pod makijaż i nie zapchały mnie. Używam rano i wieczorem. Pewnie za jakiś czas, z racji wieku będę musiała poszukać czegoś innego, pomyśleć już nad czymś przeciwzmarszczkowym, jednak na razie nie będę z nich rezygnować. Żałuję jedynie, że nie posiadają filtru UV. Cena jest różna w każdym katalogu, na jednej stronie znalazłam od 7,99 zł do 10,99 zł za 75 ml w zależności od wersji.
  • krem pod oczy pietruszkowy, Ziaja. Używam go od niedawna, również rano i wieczorem. To także zwyklaczek, ale póki co, nawilżenie, które daje, wystarcza na potrzeby mojej skóry pod oczami. Chciałam wdrążyć w siebie dobry nawyk, aby w przyszłości pamiętać o kremie pod oczy. Za 15 ml zapłaciłam 4,99 zł.
  • micelarny żel do mycia i demakijażu, BeBeauty. Uwielbiam. Myję nim twarz rano i wieczorem, po demakijażu. Dobrze zmywa to, co pozostało jeszcze na twarzy. Ładnie pachnie i odświeża buzię. Nie wysusza skóry, nie czuję też po nim żadnego ściągnięcia. Za cenę 4,99 zł w Biedronce, możemy dostać świetny produkt.
  • oliwa z oliwek. Zmywam nią makijaż. Może to dziwne, ale nigdy nie lubiłam płynów do demakijażu i uznałam, że wydawanie na nich pieniędzy, jest bez sensu. Dobrze radzi sobie z wszystkimi, nawet ciężko zmywalnymi, kosmetykami. Po jej użyciu mam lekką mgłę za oczami, ale nie przeszkadza mi to. Zawsze po chwili przemywam buzię żelem i problem znika. Dodatkowo wydaje mi się, że dzięki oliwie, zagęściły mi się brwi (ale może to sobie wmawiam?).
  • maść cynkowa. Jak mi coś wyskakuje, smaruję delikwenta, dzięki czemu ten szybciej znika z mojej twarzy. Przy większych problemach pewnie nie pomoże, ale na pojedyncze niespodzianki, czemu nie? Płaciłam za nią 1,99 zł w aptece, więc myślę, że warto spróbować.
  • Nivea Creme, wazelina Ziaja. Smaruję którymś z tych produktów obficie usta przed samym snem. Dzięki temu od lat mam je dobrze wypielęgnowane i nigdy nie mam problemów z nawet najmniejszym wysuszeniem. Z kremem wyglądam... zabawnie (całe białe usta) i niekiedy nawet się z nim jeszcze budzę. Zawsze wszyscy się ze mnie śmieją, jak widzą mnie przed snem. :))
To wszystko. Jak widzicie, pielęgnacja mojej cery jest bardzo prosta, jednak póki co mi wystarcza. 
A Wy musicie używać dużej ilości kosmetyków, by utrzymać twarz w porządku?

Buziaki,
Karo.

środa, 12 września 2012

Złoto i fiolet - makijaż

Witajcie kochane!
Ostatnio szkolę się dzielnie w makijażu i codziennie próbuję zmalować coś na moich powiekach. O dziwo idzie mi coraz szybciej i (wydaje mi się), że lepiej niż kiedyś, więc dzisiaj postanowiłam po raz kolejny pokazać mój makijaż tym razem wraz z kosmetykami, których użyłam.


Wiem, że dla większości z Was, to nic specjalnego, ale dla mnie każdy makijaż, który pochwali choć jedna osoba, jest już sukcesem. Dlatego od czasu do czasu będę Was zamęczać takimi postami, w końcu do tematyki bloga jak najbardziej pasują!

Wydaje mi się, że takie kolory dobrze współgrają z moją karnacją i kolorem oczu. Jak na razie fiolet, to jedyny kolor, prócz brązów i złota, którego nie boję się używać. Mam nadzieję, że nie popełniam w tym wypadku dużej gafy.

Jak go zrobić?
Całą powiekę pomalowałam złotym cieniem, później zrobiłam wyciągniętą kreskę fioletowym eyelinerem, którą roztarłam również fioletowym cieniem. Ten sam cień nałożyłam w większej ilość w zewnętrznym kąciku i roztarłam go również w załamaniu. Dolną powiekę podkreśliłam delikatnie złotem, a pod łukiem brwiowym i na linii wodnej użyłam białej kredki. Rzęsy wytuszowałam, na policzki nałożyłam róż, a na usta różową szminkę.

A użyłam:

Puder Bambusowy Jedwab + Owies, BU,
Baza i fioletowy cień - paletka NYC do oczu brązowych,
Złoty cień - My Secret 102,
Eyeliner - Essence 03,
Biała kredka - Essence,
Brwi - kredka Flormar,
Tusz - Essence, I <3 Extreme,
Róż - Sensique, Summer Blush 1,
Szminka - Rimmel, Kate Moss 16.


Dziewczyny, odwiedziłam Super Pharm i są tam naprawdę ciekawe promocje, zwłaszcza na lakiery do paznokci - polecam zajrzeć! :)

Jak Wam się podoba?

Karo.