środa, 27 czerwca 2012

Kolejny strój

Wczoraj znowu byłam na imprezie osiemnastkowej. Ta już nie była taka kameralna i rodzinna, jak niedzielna, więc stroje, w których przyszli goście były zróżnicowane. Jako, że sala mieściła się na ogródkach działkowych, postawiłam na wygodę. Oto jak się prezentowałam:

Spodnie - H&M
Bluzka - Reserved
Buty - Allegro (już się rozwaliły...)
Torebka - SH
Sweter - SH/River Island


Kolczyki - Reserved,
Wisiorek - Cropp

Na powyższym zdjęciu widać jaką miałam fryzurę. Uwielbiam warkocze dobierane i często mama mi je robiła, gdyż sama nie umiałam. Niedawno widziałam na kanale Stylizacje filmik z propozycją warkocza holenderskiego, czyli dobierańca na odwrót. Mama nie poradziła sobie z nim, a ja o dziwo dałam radę. Efekt bardzo mi się podoba.

Jutro pokażę Wam również makijaż z tej imprezy, ponieważ również jego uważam za udany. 

Pozdrawiam, Karo.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Osiemnastkowy strój

Powiem Wam szczerze, że to była najlepsza osiemnastka w moim życiu. Przede wszystkim dlatego, że byli ze mną wszyscy najważniejsi ludzie - moja rodzina, chłopak i przyjaciele. Takie 3 w 1.
Bawiliśmy się bardzo dobrze, było pełno pokus, ale trzymałam się silnie w mojej abstynencji od słodyczy i zbyt dużej ilości jedzenia. Niestety nie żadnych porządnych zdjęć, na których widać mój strój.


takie miałam pazurki

Sukienka - Stradivarius,
Buty - Boot square,
Oprócz tego miałam na włosach spinki - kwiatki z H&M, torebkę z Dorothy Perkins, trochę biżuterii z sieciówek, a pierścionek, który widać na zdjęciu to jakaś rodzinne pamiątka z odległych czasów.

Ja już nie chodzę do szkoły i dzisiaj czeka mnie wizyta u lekarza, ale wcześniej pojadę pobuszować na wyprzedażach. 
Pozdrawiam, Karo.


sobota, 23 czerwca 2012

Łupy ze szperaka

Przepraszam, przepraszam, bardzo przepraszam,
We wtorek napisałam, że następnego dnia przygotuję ten wpis, a dzisiaj jest sobota. Kompletnie nie miałam czasu, tyle się działo. Musiałam nauczyć się na historię, całe dnie nie było mnie w domu i nie miałam kiedy porobić zdjęć, a wiadomo, że bez tego jakikolwiek wpis nie ma sensu.
Dzisiaj się rehabilituję i przedstawię Wam moje ostatnie zdobycze z lumpeksu. Oto, co kupiłam:


Sweterek - River Island, 12 zł
Spodenki (nowe) - nieznana mi firma "Cache Cache", 8 zł
Duża torebka - bez metek, 15 zł
Mała torebka (nowa) - Primark, 9 zł
Buty (też chyba nowe, co prawda bez metek, ale podeszwy całe) - Atmosphere, 15 zł


Płaszcz - Atmosphere, 25 zł
Sukienka - Atmosphere, 13 zł

Na zakupy w sumie wydałyśmy 97 zł. Niby dużo, jak na lumpeks, ale w życiu nie kupiłabym tylu rzeczy za 100 zł. Z całości jestem BARDZO zadowolona.

A jutro idę na rodzinną 18stkę córki kuzynki, a jednocześnie mojej przyjaciółki. W poniedziałek pokażę Wam strój i makijaż, bo nieskromnie mówiąc, jestem dumna z tego co przygotowałam.
Jako, że już nie chodzę do szkoły, to postaram się częściej pisać, będę miała na to sporo czasu.

wtorek, 19 czerwca 2012

Lakier Delia

Ależ ja mam dzisiaj dobry humor!
Nie, żebym się chciała na siłę chwalić, ale diagnozę przedmaturalną z matematyki rozszerzonej napisałam na 100%! Po szkole wybrałam się z mamą do szperaka i znalazłyśmy tam pełno ładnych rzeczy. W sumie wydałyśmy prawie 100 zł, więc pani dołożyła nam zestaw szklanek w prezencie... :P Ogólnie to kupiłam sweter, dwie torebki, buty, sukienkę, spodenki i trencz. Jutro postaram się wszystko obfocić i Wam pokazać. Dodatkowo po przyjściu do domu, czekała na mnie paczka z nowym telefonikiem. Stary się zepsuł, zastępczy już też, a z okazji ładnego świadectwa, rodzice zgodzili się mi kupić. Wybrałam Samsunga Galaxy Mini 2. Mam nadzieję, że będę się umiała nim obsługiwać. :))
A dzisiaj chciałam Wam przedstawić mój kochany lakier z Delii , numer 158:


To piękny, delikatny, łososiowy kolor, który przyjemnie się nakłada i całkiem szybko schnie. Trzyma się na paznokciach bardzo długo, u mnie nawet z 5 dni. Wcześniej nakładałam go dwie warstwy, choć wczoraj pomalowałam tylko jedną grubszą, gdyż było późno, chciało mi się spać i obawiałam się, że to wszystko zajmie mi zbyt dużo czasu (wcześniej nie używałam odżywki pod lakier). Można go dostać w Super-Pharmach za bodajże 5,99 zł. Buteleczka ma 10 ml pojemności. Ja swój egzemplarz wzięłam za punkty z karty LifeStyle, gdyż odczuwałam wtedy wielką potrzebę lakierową, a portfel świecił pustkami. Wtedy był za 39 pkt., teraz chyba niestety potrzeba już więcej.
Ogólnie jestem z niego bardzo zadowolona. Muszę skusić się na więcej lakierów z Delii, mam nadzieję, że są podobnej jakości.


A tak nasz lakier prezentuje się na paznokciach:


Pozdrawiam,
Karo

czwartek, 14 czerwca 2012

I'm in heaven

Dzisiaj moja siostra kończy trzecią dekadę życia i za chwilę wraz z mamą, tatą i babcią wybieramy się w daleką podróż do Zielonej Góry. W związku z tym, nie będzie mnie tu przez kilka dni, ale w poniedziałek postaram się nadrobić zaległości w czytaniu i pisaniu :)

A tymczasem wczoraj przyszła do mnie malutka paczuszka:



 A jej zawartość była jeszcze piękniejsza. Z okazji Dnia Dziecka, poprosiłam mamę o zestaw pędzli. Maxineczka polecała pędzel z tej serii w jednym z filmików i dlatego w moje ręce trafił zestaw 7 pędzelków Sunshade Minerals firmy Lancrone. Dzisiaj pierwszy raz ich użyłam i powiem Wam, że są strasznie milusie, mogłabym cały dzień się nimi miziać po twarzy. Podoba mi się też to, że do pędzli do różu i pudru dodano osłonki, dzięki czemu zachowają kształt. Nie jest to ósmy cud świata, ale ja nie potrzebuję na razie zbyt wiele, więc powinny mi wystarczyć.






Dzisiaj z rana wybrałam się do Chorzowa do Natury, gdyż w Piekarach ani Bytomiu nie ma tej drogerii (to oburzające!). I tak prezentują się moje zakupy + spinki z H&M za 5zł.


Życzcie mi dobrej pogody!
Buziaki,
Karo


wtorek, 12 czerwca 2012

Wibo nr 158

Gdy mniej więcej rok temu, zobaczyłam ten lakier w Rossmanie, od razu powędrował do mojego koszyczka. Totalnie mnie zauroczył swoim kolorem. To mój pierwszy pastel i w sumie jeden z niewielu. Idealnie wpisuje się w tegoroczne trendy. A mówię o błękicie nr 158 z serii Express Growth firmy Wibo.




Ogólnie lubię zaglądać do szafy Wibo. To polska firma, więc mam świadomość, że wspieram nasz rodzimy rynek. Lakiery z tej serii nie są drogie, kosztują bodajże 4,80 zł, są powszechnie znane i lubiane. Jednak chyba one nie do końca lubią mnie.
Z tej serii mam 3 lakiery i tylko czarny jest tak naprawdę w porządku. Ale nie o nim miałam mówić. Przy pierwszej aplikacji tego pięknego błękitu zauważyłam, że nie skończy się ona na jednej warstwie. Nic w tym złego, choć ja przyzwyczaiłam się już do wygody w malowaniu. Nie miałabym nic przeciwko poświęceniu chwili dłużej na mani... CHWILI, a z tym lakierem, to powinnam czekać chyba cały dzień.
Może mam jakiś felerny egzemplarz lub paznokcie, jednak ten lakier po prostu nie chce schnąć. Jest gęsty i mam problem w nałożeniu cienkich warstw. Gdy przejeżdżam pędzelkiem po płytce, niekiedy zamiast się rozsmarowywać nakłada się jakby kolejna warstewka. Po nałożeniu dwóch zawsze czekam długo, bardzo długo. A potem często i tak zdążę sobie odbić coś lub zepsuć całość.
I żebym nie była gołosłowna. Wczoraj pomalowałam paznokcie ULTRACIENKĄ warstwą 8w1 Eveline około godziny 19 10. O 19 30 nałożyłam pierwszą warstwę lakieru. Po godzinie dopiero następną. Czekałam, czekałam i gdy o 22 położyłam się do łóżka, całość prezentowała się okej. Oto, co zobaczyłam rano na paznokciu, który zawszę maluję jako pierwszy:



I jak tu się nie zdenerwować? Uwielbiam ten kolor, ale ze względu na trudności w nakładaniu, maluję nim paznokcie bardzo rzadko. Poza tym wszystko jest okej. Trzyma się u mnie długo, chyba najdłużej z wszystkich lakierów, mogę go nosić spokojnie przez 5 dni, jak nie więcej. Nie odpryskuje, po jakiś 4 dniach zazwyczaj pojawiają mi się takie dziwne pęknięcia widoczne tylko z bliska, ale lakier nadal się trzyma. Czy wy też macie takie problemy z Wibo? Może tylko ja mam takiego pecha?

A tak nasz piękny błękit wygląda na paznokciach. Muszę się nim teraz nacieszyć, bo długo na nich nie zagości ponownie, mimo wszystko.

przepraszam za oblane skórki


Jaka u Was pogoda? W Bytomiu dzisiaj nieźle lało, jak wychodziłam ze szkoły.
Pozdrawiam gorąco,
Karo


poniedziałek, 4 czerwca 2012

Malinowo

Pogoda w czerwcu nas nie rozpieszcza niestety. Do tego na sam koniec roku szkolnego mam pełno nauki. Dzisiaj miałam próbną maturę z polskiego i wydaje mi się, że całkiem nieźle mi poszło. :)
Niecały tydzień temu skończyłam kurację z odżywką z Eveline i mogłam na nowo wrócić do malowania paznokci. Teraz używam jej jako lakieru bazowego (i powiem Wam, że chyba dzięki niej, lakier się lepiej trzyma, albo tak mi się tylko wydaje :P). Zrobiłam więc porządek w lakierach i odkopałam malinowy lakier nr 302 z serii clubbing colors firmy Miss Sporty. Ostatnio lubiłam się z jaśniejszymi kolorami, ale tym dawno nie malowałam i pogoda nie sprzyja na jasne barwy, więc przystąpiłam do pracy.



Lakier mam już około 1,5 roku, więc nie jest w najlepszym stanie i trochę się ciągnie, ale opiszę ogólne wrażenia. Lubię tą serię za szerokie pędzelki i dobre krycie (to typowy jednowartswowiec, nienawidzę nakładać kilku warstw, mam wrażenie, że one nigdy nie wyschną). Trwałość pozostaje w normie. Nigdy nie używam produktów nawierzchniowych, a trzymam je zawsze około 4 dni (zdarza się, że odprysną z powodów mechanicznych, ale wtedy domalowuję ubytek), wtedy końcówki są już widocznie starte i lakier najzwyczajniej w świecie mi się nudzi. Buteleczkę o pojemności 7ml można dostać w Rossmanie za bodajże 5,49 zł. Ogólnie polecam, myślę, że gdy już z tego egzemplarza nie będę w stanie nic wyciągnąć, kupię kolejny.

A tak wygląda na paznokciach, niestety aparat trochę przekłamał kolory.

przepraszam za okropne skórki

Dzisiaj z okazji uciekania przed nauką dorobiłam sobie jeszcze mały wzorek z czarnych kropeczek z boku. Nic imponującego, ale muszę odbić sobie 10-dniowy odwyk i zwykły mani jest dla mnie zbyt nudny... :P



Mam nadzieję, że się podoba, a ja spadam zrobić sobie kawę i powtórzyć chemię i pp.
Karo


niedziela, 3 czerwca 2012

Moje brwi

Jestem maniaczką brwi. To dla mnie chyba najważniejszy element makijażu. Odpowiedni kształt i podkreślenie potrafią zrobić cuda (o czym przekonały się ostatnio moje przyjaciółki, jak je dorwałam :P). Gdy nie mam ich pomalowanych, czuję, że moja twarz jest bez wyrazu i naprawdę mam na ich punkcie obsesję. Nie wszystkim się one podobają, niektórzy twierdzą, że zbyt mocno je podkreślam do moich blond włosów. Jednak uważam, że mocne brwi nie pasują do naturalnych blondynek, a ja do nich nie należę.
Kiedyś używałam henny, ale niestety w kilku miejscach moje brwi są dosyć rzadkie i czułam w nich braki. Później próbowałam z kredką, ale nie byłam za bardzo zadowolona. Później trafiłam na zestaw z Essence i przepadłam.
Brwi rosną mi dosyć szybko i średnio co drugi dzień je poprawiam, zawsze się znajdzie kilka włosków. Kształt wybrałam sobie sama, nigdy nie byłam u kosmetyczki.
Tego używam:
Pęseta z My Secret, wspomniany wyżej zestaw z Essence (używam jaśniejszego cienia) + pędzelek do eyelinera tej samej firmy oraz stara, umyta szczoteczka po tuszu do rzęs.
Tak wyglądają moje brwi bez make upu:



Tak wygląda różnica pomiędzy pomalowaną i niepomalowaną brwią:



A tak ja z pomalowanymi obiema:




Wiem, że wydają się być teraz zbyt mocne, ale na twarzy prócz podkładu, korektora i odrobiny pudru nie miałam nic. Po pomalowaniu całości, prezentuję się tak:



Na zdjęciach niczego nie fotoszopowałam, chciałam pokazać naturalność i to, ile można osiągnąć przez odrobinę cienia. Jestem dumna z tego, jak prezentują się moje brwi obecnie i wszystkim, którzy jeszcze się za swoje nie wzięli, polecam zrobić to jak najszybciej!


Miłej niedzieli!
Karo